piątek, 25 kwietnia 2014

zawiedzenie

może powiesz mi co sądzisz
o tym
że zdecydowałem o
moim niezdecydowaniu
kiedy warto było przemyśleć
nieprzemyślane skutki
kiedy gasła
świetlana przyszłość
kiedy umierały
nieśmiertelne obietnice

nie mów nie musisz sądzić
widzę przecież
Twoją bladą twarz,
wielkie niespokojne oczy
spokojnie zielone...

wtorek, 15 kwietnia 2014

Przyszło mi

Przyszło mi żyć w świecie
pełnym złudzeń, wilczych spojrzeń
nienawiści i fałszywych uczuć

tu matki zamykają powieki niechcianych dzieci
sępy żrą mizerne zwłoki
za Boga i w imię Jego
rżnie się niepokorne gardła

czerwień trwa potężna
dobro kona w umyśle człowieka,
ustępuje egoizmowi poczciwemu

jeśli upadniemy nie wstaniemy
rozłożmy się jak wszystko tutaj
nim przyjdzie nicość


czwartek, 6 marca 2014

ona

wyrwany ze snu leżę sparaliżowany
liczę czarne barany
nie zasypiam, lęk nie pozwala
niepokojem wypełnia moje wnętrze.

zza drzwi dobiega jej jęk,
wchodzi, nie puka, kładzie się obok mnie
z przestrzelonym płucem,
płacze, umiera, pogrążona w bólu
kasztanowowłosa piękność
z pawim krzykiem na ustach

położyła się koło mnie
taka nieobecna, odchodząca w niepamięć,
pocała moje lico, objęła spojrzeniem
rzekła mi rozpaczliwie wolno

"miałam trwać wiecznie, istnieć wszędzie,
konam wśród krzyków rozpaczy,
wśród niewidzilanych cieni "...

ostatnie westchnienie, łza końca
spływająca po policzku wysycha.
pochowam ją w sumieniu, na dnie serca

poniedziałek, 17 lutego 2014

żywienie

opuściłem łóżko bardzo niechętnie,
pokonałem miłe przyciąganie,
w półśnie zaniosłem się na śniadanie
do telewizora,
dwie łyżki fałszu zjadłem
popiłem szklanką codziennej naiwności
i wyruszyłem tam, gdzie każdy musi,
solidarnie i z opuszczoną głową...

na drugie śniadanie pochłonąłem
paczkę obietnic i zmian,
przeleciała przeze mnie
tak jak zawsze, z tym samym skutkiem...

kiedy wracam głowa mnie boli
i w domu już nie jem
odmawiam takiego jedzenia,
po którym jesteśmy niezdrowi

bo pamiętać trzeba
że to co,się zjadło
zwraca się w różnej formie.

sobota, 1 lutego 2014

Po książce

niby tylko pachnący papier z okładką i drukiem
taki pospolity, taki popularny...
fikcja literacka,
nic poważnego

a jednak zżyłem się z kilkaset stronami
przeżywałem ich historię
podziwiałem krajobrazy, smakowałem powietrza
widziałem wzloty i upadki

nadszedł koniec historii
odłożyłem książkę obok innych wymysłów,
mniej lub bardziej złożonych
wybryków pisarzy

poczułem się słabo
smutek mnie przytulił
mocno, głowa mnie zabolała
a może wyobraźnia?

zbladłem, skuliłem się w łóżku
w agonalnej pozie
może to grypa,
którą odchorowałem dawno

może to kac?
może to rozstanie?
zgniata mnie jakoś podle...