piątek, 3 stycznia 2014

Noc

Słońce zasnęło za wzgórzem 
mrok przykrył niebo 
pies marzy w świerkowej budzie 
kot przy szopie bacznie obserwuje. 
Zielone oko przenika ciemność 
błyszczy niczym krucha chryzokola.

Samotnie spaceruje mglista istota 
lekko zamiata wilgotne źdzbła.
Dusza smutno patrzy na okolice
na twarzy maluje się rozpacz.
Siada samotnie na trawie
lica swe zakrywa. 

Dłonią piękną rysuje w powietrzu krzyż 
kładzie się na bok i wykrzywia twarz 
cierpi nieludzko, przewraca się 
ostatni raz rozpaczliwie spogląda w dal 
i kona sama niczym opuszczony dziad. 

Wiatr rozwiewa resztki zjawy 
w cztery strony złego świata. 
Złowieszczo pohukuje puchacz
pies zaczyna wyć jak zraniony 
kot ucieka w iglaste otchłanie. 

Rzeźnik dusz wyłania się z kłujących koron 
żądną ręką uchwycić pragnie resztę duszy
lecz zbiór przeniknął już krańce nicości. 
Żniwiarz siada na miejsce cierpiącej 
pogrążając się w smutku nieopisanym. 

Słońce zaczyna wschodzić 
mrok ustępuje, odchodzi w inne miejsce 
śmierć podnosi się zgarbiona 
roni łzę na nitki oliwkowe 
odchodzi w szpilkowy bór zrozpaczona. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz